Strona Główna Authors Postyadmin

admin

797 POSTY 0 KOMENTARZE

2574

Ambasadorki zwiedziły Muzeum Bursztynu w Gdańsku oraz kościół św. Brygidy w którym znajduje się słynny już, niedokończony Bursztynowy Ołtarz. Uczestniczyły także w pokazie obróbki bursztynu dawnymi i nowoczesnymi technikami w pracowni Zbigniewa Strzelczyka. Obie panie pojawiły się także na Bursztynowej Piątej Alei, obejmującej gdańskie ulice: Mariacką, Długą, Długie Pobrzeże i Długi Targ.
W Gdyni z kolei obejrzały eksponaty znajdujące się w Muzeum Inkluzji w Bursztynie. Następnie pojawiły się w firmie S@A , gdzie zapoznały się z cyklem produkcyjnym biżuterii.
W Sopocie nie sposób nie odwiedzić galerii Mariusza Gliwińskiego (Ambermoda) i Bożeny Kamińskiej (Galeryjka Sopocka Amberways), dokąd oczywiście udały się panie po przyjeździe do tego miasta.

Następnym przystankiem na szlaku była sesja zdjęciowa na Bursztynowej Autostradzie Amber One i wizyta w Malborku, gdzie ambasadorki obejrzały aktualnie konserwowane dzieła oraz kolekcję bursztynu w Muzeum Zamkowym, m.in. kabinet Stanisława Augusta.
W Warszawie obie panie spotkały się z prof. Barbara Kosmowską- Ceranowicz w Muzeum Ziemi PAN.

-Ambasadorki zbierały materiały do albumu o szlaku bursztynowym z Rzymu do
Gdańska, ale przede wszystkim nasiąkały wiedzą o tym wyjątkowym kamieniu” – powiedział portalowi amber.com.pl koordynator ds. bursztynu Robert Pytlos.

Album ma dokumentować wędrówkę ambasadorek. Lidia Popiel uwiecznia odwiedzane miejsca na fotografii, Monika Richardson z kolei ma za zadanie opisać je.
-Zaangażowałyśmy się całym sercem, jestem więc przekonana, że powstanie piękny album. Bursztyn to magiczny kamień, który każdego, kto go weźmie do ręki, oczarowuje – my obie jesteśmy oczarowane.- zgodnie przyznają panie.

Opracowała: Katarzyna Stępień
Źródło: amber.com.pl

2712

Z pewnością sznur pereł nie przyniósł szczęścia kolejnym właścicielom perłowego naszyjnika, którego pierwotną właścicielką była Gertruda Komorowska, pierwsza żona Stanisława Szczęsnego Potockiego. Małżeństwo to, zawarte w wielkiej tajemnicy w Niestanicach, bardzo nie spodobało się Potockim. Nie spodobało się do tego stopnia, że nie tylko Franciszek Salezy wymógł na swym synu unieważnienie związku w powodu uwiedzenia, ale także przedsiębiorczy teściowie postanowili porwać swą synową i umieścić w klasztorze. Coś jednak poszło nie tak, skoro młodziutka, a na dodatek brzemienna małżonka Potockiego została zamordowana. Według wersji Potockich Gertruda zginęła przypadkowo, gdy napastnicy spotkali po drodze wozy wyładowane zbożem i, aby stłumić krzyki ofiary, przygnietli ją nieszczęśliwie poduszkami, doprowadzając do uduszenia. Zwłoki wrzucono do rzeki Raty w pobliżu Sielca Bełzkiego, a znaleziono wiosną po spłynięciu lodów.

Po śmierci Gertrudy przystąpiono do podziału rodzinnych pamiątek. Jej najmłodszy brat, Augustyn Komorowski, otrzymał naszyjnik – trzy sznury niedużych lecz kształtnych perełek – zapinany na wysadzany drobnymi brylancikami ozdobny zameczek (fermoir). Naszyjnik był prawdopodobnie prezentem ślubnym od Szczęsnego.
Augustyn podarował perły, również jako prezent ślubny, swej wnuczce Henryce. Poślubiała ona właśnie, także mimo przestróg rodziców, poetę Kornela Ujejskiego. Rodzice słuszne przestrzegali, Ujejski bowiem szybko ulokował swe uczucia gdzie indziej i związek zakończył się separacją. Pani Ujejska żyła więc samotnie, wychowując syna Romana. Ten zaś ożenił się z Zofią Bukowską, której Ujejska, ofiarowała właśnie perły Gertrudy, nie odkrywszy zapewne fatum ciążącego na naszyjniku. Tradycji nieszczęść musiało stać się zadość i młoda pani Ujejska, w wieku niespełna 27 lat, umarła na dyfteryt.
Naszyjnik odziedziczyła jej córka i jej również nie przyniósł szczęścia. Zmarła tragicznie w wyniku zarażenia tyfusem plamistym, nie dożywszy nawet 30 lat. Przed śmiercią zdążyła jednak podzielić swe klejnoty pomiędzy rodzinę. Pechowy perłowy naszyjnik dostał się jej kuzynce, Felicji z Zaklików Mycielskiej. Wówczas ktoś wreszcie poszedł po rozum do głowy i energicznie zakrzątnięto się koło „odczarowania” złowieszczego klejnotu. Zajął się tym Andrzej Mycielski, syn Felicji, wtedy student wydziału prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego. Wybrał się w tym celu do zaprzyjaźnionego z rodziną księdza Czesława Wądolnego, który w latach 1918 – 1925 był archiprezbiterem kościoła Mariackiego w Krakowie.
Ksiądz Wądolny pomyślał chwilę, po czym z podręcznej biblioteki wyciągnął wiekową księgę, gdzie znalazł jedną z najstarszych modlitw Kościoła, pochodzącą z IV w. i zatwierdzoną przez sobór nicejski – modlitwę przeciw złym kamieniom. Młody Mycielski w odprawionej ceremonii egzorcyzmów posłużył za ministranta. W swoich wspomnieniach zanotował, iż perły „stały się od tego momentu nie przynoszącym już pecha świecidełkiem… Nicejskie zaklęcie podziałało” i od tej pory naszyjnik Gertrudy nie sprawiał już nikomu kłopotu.
Tyle jedna legenda. Perły przysporzyły też kłopotów królowej Bonie, możliwe, że skazując ją na wieczne syzyfowe prace w zaświatach.
Legenda mówi, iż król Zygmunt Stary podarował królowej Bonie wiele włości, wśród których był także zamek w Czersku. Królowa przybyła do niego w 1520 roku. Na dziedzińcu wybudowała renesansowy dworek, a w okolicy założyła uprawę winnej latorośli oraz włoszczyzny. Czterdzieści lat później, pośpiesznie wyjeżdżając z Polski,  ze wszystkich swych posiadłości skrzętnie zbierała kolekcjonowane przez całe życie kosztowności.
Pojechała także do zamku Czerskiego, aby i stamtąd wydostać swoje skarby. Chcąc przyspieszyć pracę, sama przenosiła do powozu mniejsze szkatułki. W czasie znoszenia jednej z nich nie zauważyła, że spod wieka wysunął się długi sznur pereł. Zahaczyła nim o występek w murze i przerwała.. Perły rozsypały się po posadzce, lecz królowa nie zebrała ich, tylko poszła dalej. Nikt inny również tego nie zrobił. Legenda mówi, że w czasie pełni księżyca na murach zamku pojawia się biała postać zbierająca rozsypane niegdyś perły. Lecz gdy tylko zakończy swą pracę zaczyna ją od nowa, bo perły się rozsypują. I czynność ta nie ma końca. Czyżby więc perły okazały się pechowa także dla królowej?

Opracowała: Katarzyna Stępień
Źródła:
www.czersk.org www.wilanow-palac.pl

Zdjęcie: Galeria Biżubizarre

2637

Według tradycji każdy, kto chciałby zostać szczęśliwym posiadaczem pereł, powinien kupić je sobie sam, ponieważ jako prezent przynoszą nieszczęście. Same w sobie są symbolem płaczu i łez. Jeśli jednak już sami sprawimy sobie taki podarunek, to zyskamy szczęście na długi czas.
Perły mają podobno niezwykłą księżycową moc, która szczególnie działa na osoby spod znaku ryb. W starożytności perły symbolizowały czystość sumienia i chroniły przed nieszczęśliwą miłością.
Perły są noszone nie tylko jako biżuteria. Robi się z nich także specjalne amulety (jak np. w Indiach) – tzw. neva ratna, które według legend mają wielką moc przezwyciężającą siłę wszystkich innych klejnotów. Proszku z pereł używano dawniej jako leku. Obecnie wykorzystuje się go w farmacji do produkcji niektórych leków, a w kosmetyce jako składnika kremów i pudrów rozświetlających. 
Tybetańscy mnisi sądzą z kolei, że perła traci swój blask, jeśli osoba, która ją nosi jest chora. Istotny jest również jej kolor. W wierzeniach większości krajów Azjatyckich, głównie zaś muzułmańskich, żółte perły przynoszą bogactwo, brązowe dają mądrość, białe przynoszą wolność, a zielone gwarantują szeroko pojęte szczęście.
Perły powinny mieć tylko jednego właściciela, a ten powinien szczególnie o nie dbać. Źle przechowywane tracą bowiem swój blask i starzeją się. Dbanie o ich czystość nie sprawia kłopotu, wystarczy co jakiś czas przetrzeć je mąką ziemniaczaną, usuwając tym samym pot i inne zabrudzenia.
Perła harmonizuje rytmy organizmu z naturalnymi cyklami księżyca i pór roku. Mają też wiele innych, cudownych zalet. Wzmacniają miłość duchową i rozwijają cechy opiekuńcze, wspomagają powodzenie życiowe i chronią przez tak zwanym „złym okiem”, kradzieżą oraz nieuczciwością otoczenia. Owszem, potrafią wycisnąć łzy, ale są to błogosławione łzy oczyszczenia.
Podobno perły przynoszą pecha tylko wtedy, gdy sami w to wierzymy. Jeśli zaś nie damy sobie wmówić, że są pechowe, to otrzymamy w zamian opiekę Boskiej Matki. Co więcej, perły pomogą nam wtedy oczyścić nasz charakter i duszę. Jeśli tylko potraktujemy je z miłości, odwzajemnią ją i będą nas chronić przed kłopotami oraz zmartwieniami, pomogą zachować urodę oraz witalność. Dlatego perły są odpowiednie jedynie dla osób, które są do nich przekonane i są w stu procentach pewne, że chcą je mieć.
Na zakończenie dobra rada dla szczęśliwych posiadaczek pereł: powinny być one noszone same, bez żadnych dodatków w postaci innych kamieni. Jedynie szmaragd odpowiada wibracjom i magnetyzmowi pereł, a połączenie tych klejnotów jest celowe i powinno przynieść szczęście.
Opracowała: Katarzyna Stępień
Źródła:
www.pieknyslub.pl
www.fashionnow.pl/
Źródło zdjęcia: D.A.Jubiler24h, Galeria Biżubizarre

0

Pojawienie się większych nagromadzeń bursztynu, zarówno w dnie rzek, jak i na nieznacznej głębokości na łąkach, mokradłach czy torfowiskach, a czasem nawet w lasach Puszczy Kurpiowskiej było początkowo owiane tajemnicą. Kurpiowska legenda o pochodzeniu bursztynu pod jednym względem przypomina mit o Faetonie (syn boga słońca Heliosa): bursztyn miał bowiem powstać z łez.
Bursztyn znajdowany na Kurpiach miał rozmaite nazwy, w zależności od barwy, przezroczystości, a także wyobraźni bursztyniarzy.
I tak oto opisany przez Stefana Żeromskiego "kapuściak" nie nastręczał problemów przy identyfikacji. Podobny nazywano po prostu "pasiastym" lub "słoistym". "Miodowy" siłą rzeczy musiał być jak miód przezroczysty i jak miód rozmaicie żółty. Wśród całkowicie przezroczystych wymieniano również "cacko", "ognik", "płomyk", lub "widny", różniące się mniej lub bardziej intensywną barwą od żółtej do prawie czerwonej.
"Lodowy" był prawie całkowicie odbarwiony. Jeśli niektóre partie w przezroczystej bryłce były zamglone, rozróżniano z "chmurką", "obłoczkowaty" lub "wełnisty". "Jarzębaty" był nieprzezroczysty, najczęściej biały, nakrapiany ciemnymi plamkami, które tworzy rozproszona substancja organiczna. "Pierzasty", również nieprzezroczysty, jest żółty w desenie, jakby w piórko barwne – jak pisał Adam Chętnik, etnograf pochodzenia kurpiowskiego. Całkowicie nieprzezroczysty bursztyn mógł się nazywać "kredowy", "marmurkowy", lub "mozaikowy".
Nie tylko barwa bursztynu miała swoje nazwy, ale także jego naturalne formy. Nazwy były równie urocze, na przykład kropelki, krople, łzy, guziki, talerzyki, talerzyki, perełki, orzeszki, sopelki, świece itd.
Także gatunek bursztynu  był określany rozmaicie, w zależności od tego, do czego miał służyć.
Bursztyn "posagowy" był najokazalszy. Największe bryłki córki na Kurpiach, Mazurach i Kujawach otrzymywały w dniu swojego ślubu. "Walutowy" i "podatkowy" pełnił oczywiście rolę pieniądza, "kościelny" zaś był składany na tacę jako datek.
Były też bursztyny "pogrzebowe". Babki pozostawiały na swoje pogrzeby bursztynowe naszyjniki. Z kolei "żałobny" najczęściej był podrabiany, jako że bardzo trudno było dostać całkowicie czarny bursztyn.
Na zakończenie informacja dla wszystkich spragnionych doznań smakowych: występował również bursztyn "leczniczy", używany do między innymi do nalewek. Taką nalewkę można dostać i dziś. Ma ona prawdziwie "magiczne" działanie: obniża ciśnienie tętnicze, wspomaga wydzielanie żółci, uspokaja, hamuje rozwój bakterii, ułatwia gojenie ran, aktywizuje układ immunologiczny, zapobiega tworzeniu się zmarszczek.
Polecamy!!!
Źródło: Polska Opowieść o bursztynie, MUZA SA

2600

W Polsce najstarsze  ślady zastosowania bursztynu odkryto w Witowie w województwie Mazowieckim. Surowe bryłki, znalezione w "chatach" obok palenisk mogły służyć jako kadzidło używane podczas obrzędów rytualnych. Jego wartość i piękno szybko doceniono. W sposób szczególny wyczuwali je gdańscy mistrzowie, którzy na przełomie XVI i XVII wieku, zwanego w Gdańsku "Złotym wiekiem", sztukę bursztyniarską opanowali do perfekcji.

Wyrobami z bursztynu interesowali się głównie bogaci mieszczanie, magnaci, duchowieństwo, ale oczywiście także dwory książęce i królewskie w całej Europie.

Wyroby bursztynowe stały się wizytówką miasta, zaś władcy europejscy niezwykle cenili sobie podarunki zrobione z tego właśnie surowca.

Do dziś w skarbcu katedry wawelskiej przechowywany jest medalion z portretem króla Stefana Batorego, znaleziony w sarkofagu Anny Jagiellonki. Ozdoba została wykonana z przezroczystego bursztynu, za czasów królowej lśniącego żółtym blaskiem. Dziś poczerwieniał i jest pokryty siateczką spękań, nic nie stracił jednak ze swojej świetności, a wręcz przeciwnie – zyskał przez historyczne znaczenie.

Na Wawelu znajduje się również bursztynowy puchar, równie silnie związany z historią polskich królów. Ze względu na to, że nie miał on stopy, nazywano go kulawką. Każdy, kto z niego pił, musiał spełnić toast do dna. Historycy, sugerując się podobizną Zygmunta III, wykonaną szczególną techniką w dnie pucharu, twierdzą, że puchar ten wykonał sam król. Znany był on bowiem ze swych artystycznych zdolności, wiadomo także, że miał w zwyczaju zostawianie na swych dziełach własnej podobizny.

W 1622 roku Krzysztof Zbaraski zawiózł do Turcji dary poselskie, których lista jest naprawdę imponująca: " szkatuła z bursztynu, na niej ryta driada i morskie boginie, duże zwierciadło w bursztynowych ramach i podobny serwis. (…) Bursztynowe szachy (…), admirałowi dzban i misę z białego bursztynu." 1)

Przedmioty wykonywane z bursztynu były rozmaite. Do dziś zachowały się kolie, kufle, patery, figurki, sztućce oprawione w bursztyn, lichtarze, relikwiarze, ołtarzyki i kabineciki w kształcie szafek. Wszystko to odznaczało się bogactwem rzeźbionych ornamentów, a także bogactwem odmian.

W muzeum w Malborku znajduje się szkatuła wykonana przez mistrza z Gdańska – Krzysztofa Mauchera. Można się na niej doliczyć aż 20 odmian bursztynu, chociaż z biegiem czasu zmieniły one swój pierwotny wygląd, a niektóre upodobniły się do siebie.

Okres największego rozkwitu rzemiosła bursztyniarskiego zwieńczyło dzieło znane każdemu, a mianowicie słynna, zaginiona podczas II wojny światowej, Bursztynowa Komnata.
Jakiś czas temu zakończono jej rekonstrukcję. Otwarcie komnaty nastąpiło 13 maja 2003 roku w 300. rocznicę założenia Sankt Petersburga. Co ciekawe, prace nad kopią tego arcydzieła trwały 24 lata, czyli aż o 13 lat dłużej, niż prace nad oryginałem. Komnata wróciła do odrestaurowanego pałacu w Carskim Siole.
W XVIII wieku artystyczne rzemiosło bursztyniarskie oparte na ręcznej obróbce, wykonywane przez wspaniałych mistrzów zrzeszających się w cechach, zaczęło ustępować nowemu. Problem przesądził rozwój poszukiwań surowca, a także coraz bardziej zmechanizowana eksploatacja oraz zniesienie na początku XIX wieku regali.
Wyrobami zaczęło interesować się także mieszczaństwo, a to wymagało już obróbki masowej. Dlatego obróbka bursztynu została przeniesiona do fabryk. Naturalny bursztyn zaczęto zastępować prasowanym, co jednak nie oznaczało zmierzchu zainteresowań pięknem tego minerału. Artystyczna obróbka wykonywana przez mistrzów gdańskich została zastąpiona przez sztukę ludową.

Źródło: Polska opowieść o bursztynie, MUZA SA

1)  Grabowska J. Polski bursztyn, Warszawa, 1982

 

2523

Kiedy niemożliwa jest przymiarka pierścionka bądź obrączki, warto zwrócić uwagę na kilka kwestii:
– rozmiar to 0,3 3mm różnicy w średnicy (patrz tabela),
– rozmiar tego samego palca lewej/prawej dłoni może się różnić nawet o jeden pełen rozmiar,
– wysokie temperatury powodują zmianę rozmiaru w górę, a niskie – w dół,
– dla kobiety w ciąży wybierać należy wyrób o 1-2 rozmiary większy niż standardowy. Łatwiej pierścionek później zmniejszyć, niż powiększyć,
– jeżeli wyrób jest szeroki (szerokość szyny przekracza 8mm) sugeruje się wybór rozmiaru większego o 1-2,
– mierząc rozmiar na podstawie innego wyrobu (który np. nosi docelowa osoba) należy zwrócić uwagę, by był on idealnie okrągły. Jeżeli jest inaczej, najlepiej zmierzyć suwmiarką średnicę w kilku miejscach i sumę wszystkich pomiarów podzielić przez liczbę pomiarów,
– jeżeli wciąż mają Państwo wątpliwości, zawsze można wybrać się do zakładu lub sklepu jubilerskiego i tam poprosić o pomoc specjalistę
Poniżej przedstawiamy tabelę rozmiarów aktualną dla Wielkiej Brytanii (UK), Europy i USA.
Życzymy powodzenia i udanych zakupów!

UK

European

USA

(mm)

Ring Size

Ring Size

Ring Size

Ring Size

G

46

3.5

14.4

H

47

4

14.7

I

48

4.5

15.2

J

49

5

15.5

K

50

5.5

15.9

L

51

6

16.3

M

52

6.5

16.6

N

54

7

17.2

O

55

7.5

17.5

P

56

8

17.8

Q

58

8.5

18.3

R

59

9

18.6

S

60

9.5

19.1

T

62

10

19.5

U

63

10.5

19.9

V

64

11

20.3

W

65

11.5

20.7

X

66

12

21.2

Y

68

12.5

21.5

Z

69

13

21.9

 

2725

Designerzy prześcigają się w szalonych pomysłach jak połączyć funkcję z przedmiotem potencjalnie do niej niepasującym.
Ten kubek projektu Yusuke Fujinuma jest tego doskonałym przykładem. Wykonany jest z porcelany, a  uszko imitujące złoty pierścionek zaręczynowy, pokryte jest złotą glazurą z wbudowanym kryształkiem Swarovskiego.
Przedmiot wyposażony jest w eleganckie i niezwykłe opakowanie, które sprawia, ze wręczając prezent widoczny jest jedynie pierścionek – uszko kubka.
Ci z Was, których nudzą tradycyjne rozwiązania na pewno będą zadowoleni mogąc popisać czymś takim.
Kubek zaręczynowy to również świetny sposób dla mężczyzn niepewnych  reakcji swoich partnerek na oświadczyny. Przecież zawsze gdy mina ukochanej będzie niewyraźna można całą sytuację obrócić w żart.

EP

POLUB NAS :)

0FanówLike
389ObserwującyDołącz

POLECANE

1338

Najnowsze

Chinese (Simplified)EnglishFrenchGermanPolishRussianSpanish