Strona Główna Trendy i Design Biżuteria jako rzeźba do noszenia

Biżuteria jako rzeźba do noszenia

2703

W latach sześćdziesiątych do głosu doszło nowe pokolenie absolwentów szkół artystycznych. Działali oni niezależnie od największych domów, proponując całkowicie zrywające z tradycją minionych dziesięcioleci projekty. Biżuterię traktowali bowiem nie tylko jako luksusowy dodatek, ale jako nośnik ważnych dla całej ludzkości treści.
Taka postawa wynikała w jakiś sposób z przenikającego całą dekadę hippisowskiego ducha. Gdy wokół rozbrzmiewały hasła osobistej wolności i równości społecznej, również biżuteria potraktowana została jako artystyczny eksperyment.

Najprostszą drogą ku uzyskaniu postulowanej równości wydawała się nie tylko zmiana tradycyjnych form, ale też rezygnacja z używanych dotąd szlachetnych materiałów – jak próbowano więc zastąpić blask klejnotów?
Nowe pomysły okazały się co najmniej kontrowersyjne. „Biżuteria jako rzeźba do noszenia” – tak określali efekty swojej działalności Emma van Leersum i Gijs Bakker. Projektowali oni proste, abstrakcyjne naszyjniki inspirowane kształtami natury czy ludzkiego ciała. Demokratyzacji biżuterii dawali wyraz używając tanich materiałów, takich jak aluminium czy plastik. O ile działanie takie z pewnością było innowacyjne, nie można nazywać go do końca szczerym. Biżuteria, która wyrażać miała demokratyczne ideały funkcjonowała w galeryjnym obiegu, osiągając ceny typowe dla dzieł wykonanych ze szlachetnych kamieni i metali.
Ślepo wierzący w siłę swych przekonań projektanci chętnie używali nie tylko plastiku. W grę wchodził również polistyren, tkanina (czyżby zapowiedź tak modnego dziś filcowania?), a także z natury rzeczy nietrwałe tworzywa, jak chociażby papier. Trend ten wiązać możemy z wzrastającą w II połowie XX wieku świadomością ekologiczną. Niejednokrotnie projektanci niebezpiecznie blisko zbliżali się nawet do recyklingu, do dziś zresztą zdarza się otwarte używanie tego terminu w kontekście pierścieni lub broszek. Chętnie wykorzystywanym materiałem alternatywnym stały się również dzieła natury – muszle czy kamyki.
Projekty takie nie były tylko ciekawostką. Chociaż zanegowanie luksusowego charakteru biżuterii groziło przekroczeniem granicy kiczu, nowe projekty nie były tylko tanią tandetą. Dzięki temu szybko doszło do mariażu nowoczesnego, inspirowanego abstrakcją, wzornictwa, z pięknem szlachetnych materiałów. Kontrowersyjne projekty z lat 60. znalazły swoje miejsce nie tylko w galeriach i zbiorach kolekcjonerów. Do dziś inspirują, stając się punktem wyjścia dla najbardziej śmiałych realizacji.

Źródło: Clare Philips, Jewelry. From antiquity to the present, Londyn 1996

Fot. farlang.com
Opracowała: Aleksandra Tokarska

PODOBNE ARTYKUŁY

3726

4178

BRAK KOMENTARZY

Odpowiedz