To niesamowite, czego ludzie nie wymyślą. Pseudobiżuterię tworzy się już nawet z lnu. Trudno nam bowiem nazwać błyskotkami coś, co się w ogóle nie świeci. A prawdziwa biżuteria powinna lśnić blaskiem prawdziwych brylantów lub innych kamieni szlachetnych.
Jednak ozdoby z przedziwnych materiałów muszą cieszyć się powodzeniem, skoro różne portale uznają za słuszne w ogóle o nich wspominać. Niestety nikt nie porusza tematu kiczu, a teksty opisujące biżuterię szumnie nazwaną artystyczną są pełne pochwał dla talentów jej twórców.
Ku naszemu przerażeniu znaleźliśmy dziś informację, że pewna Elblążanka tworzy artystyczną biżuterię z lnu a swoimi wyrobami promuje polski design za granicą. Jej prace były już pokazywane w Budapeszcie, teraz można je oglądać na wystawie w Barcelonie.
– To dla mnie bardzo duże wyróżnienie – przyznaje projektantka. – Tym bardziej, że biżuterią wcześniej zajmowałam się tylko hobbystycznie.
Annie Szewczyk-Ciesielskiej, plastykowi z wykształcenia, pasja tworzenia towarzyszyła od zawsze. Dziś do wyrobu biżuterii używa tylko naturalnych produktów, takich jak niebarwiony len, który jest ekologicznym i jak pisze portal portel.pl – bardzo wdzięcznym materiałem.
– Jestem zbieraczem – opowiada Anna Szewczyk-Ciesielska. – Lubię spacerować i jak coś ciekawego wpadnie mi w oko to podnoszę to i później przetwarzam w moich naszyjnikach. Znaleziony przedmiot jest dla mnie inspiracją. Wykorzystuję materiały naturalne, czyli bursztyn, drewno. Jednemu z naszyjników nadałam nazwę „Pamiętnik” – wszystkie rzeczy, które zostały użyte do jego wykonania, to są rzeczy znalezione podczas moich spacerów i podróży.
W marcu tego roku Anna Szewczyk-Ciesielska wzięła udział w międzynarodowym konkursie projektantów biżuterii artystycznej Amberif Design Award w Gdańsku, w którym zdobyła tam srebrną nagrodę. To właśnie dzięki temu dostała zaproszenie na zagraniczną wystawę.